Artykuły branżowe
Kto się boi 50zł?
22/022012
Kto się boi 50zł?
Autor: Marek Wesołowski
Służba czy ekonomia
Bez względu na szczytne wezwania i upomnienia w stosunku do lekarzy: że misja, że zdrowie nie ma ceny, że nie ekonomia, a… – gdy przychodzi do rozliczeń z NFZ, liczy się pieniądz. Leczenie to usługa jak każda inna i ma mieć swój wymiar ekonomiczny. A jeszcze lepiej rynkowy!
Już przerabialiśmy ekonomię bez rynku w słusznie minionych czasach. Nie bardzo nam smakowała. A w ochronie zdrowia wciąż jak za dawnych czasów. Straszymy prywaciarzem (tym razem jest nim lekarz i prywatny szpital), który będzie żerował na zdrowej tkance narodu. Na szczęście partia, przepraszam, rząd i państwo, stoi na straży sprawiedliwości społecznej i nie pozwoli na taką poniewierkę ludu pracującego. Żaden wolny rynek nie będzie tu dyktował warunków leczenia obywateli. Państwo zrobi to lepiej!
Przede wszystkim zadba o równy dostęp obywateli do ochrony zdrowia przez prowadzenie państwowych szpitali. Dla pewności obwaruje ich działania tak, żeby żaden wolny rynek nie miał do nich dostępu. Wszystko ładnie, porządnie, każdy przytaknie, że dołożono starań. Niestety, przy okazji wylewając dziecko z kąpielą. Pacjenta zamiast leczyć, ustawiono w rządowo dozorowanej kolejce oczekujących. Pamiętają Państwo te czasy: komitety i zapisy kolejkowe – to jest pomysł naszego rządu na ochronę zdrowia.
Sztywne przepisy blokują postęp medycyny i rozwój nowoczesnych placówek. Marnujemy potencjał naszych lekarzy, naszych szpitali.
Wolny rynek
Otwarcie rynku ubezpieczeń zdrowotnych momentalnie naprawi sytuację. NFZ powinien być jednym z wielu ubezpieczycieli, kupujących usługi na rynku, a nie monopolistą. Dysponując pieniędzmi zebranymi w ramach podatku zdrowotnego ma kupować usługi medyczne na wolnym rynku, konkurując z innymi firmami.
Państwo powinno utrzymywać własność części szpitali dla zapobieżenia sztucznemu podbijaniu cen (pojedynczy szpital w danym mieście nie musi z nikim konkurować). Niemniej te państwowe szpitale powinny być oddane w zarząd znającym się na tym firmom i podlegać wszystkim prawom wolnego rynku.
NFZ nie może wymuszać na szpitalach zakazu wykonywania identycznych usług poza kontraktem z NFZ. W umowie między szpitalem a NFZ, trzeba tylko zadbać o pełną dostępność usług dla pacjentów opłacanych przez NFZ. Z drugiej strony szpitale bez względu na formę własności muszą być przygotowane do funkcjonowania na wolnym rynku. Muszą one także umieć dogadać się z wieloma ubezpieczycielami, a nie tylko z NFZ.
Żeby wszystko było jasne. Dotychczasową „składkę” czyli podatek zdrowotny dalej płacimy do państwowej kasy i NFZ kupuje za te pieniądze to, co potrafi. Obywatele mogą dobrowolnie ubezpieczyć się na wypadek, gdy leczenie nie jest objęte kontraktem z NFZ lub też skończyły się pieniądze i NFZ może nas tylko wpisać w kolejkę, a my chcemy się leczyć.
Zaraz podniosą się głosy o gwałceniu praw równości obywatelskiej, tak jakby teraz nie były one łamane. Bo jak nazwać odmowę leczenia z powodu wyczerpania się kontraktu z NFZ? Przecież pacjent zapłacił składkę zdrowotną tak jak każdy inny obywatel, a leczenia nie otrzymał.
Oczywiście, żeby to wszystko w pełni „zagrało”, rząd musi uwolnić rynek ubezpieczeń zdrowotnych. Dobrowolne ubezpieczenia mają być oferowane na rynku przez firmy ubezpieczeniowe, a nie przez rząd. Dla pacjentów zaczęłyby się lepsze czasy! Prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe i konkurencja na rynku momentalnie poprawiłyby jakość i dostępność usług medycznych.
Że koszty będą za wysokie dla obywatela(!) i że będziemy mrzeć jak muchy na progach prywatnych szpitali z braku pieniędzy na leczenie. Nie sądzę! Spróbujmy policzyć.
Ile to kosztuje?
Mamy ponad 16,5 mln pracujących – niech każdy miesięcznie ubezpieczy się na 50zł – to daje rocznie 10 miliardów zł! To więcej niż wynosi niewykorzystany potencjał „produkcji zdrowia” naszych szpitali. Mówiąc krótko – nie przejemy takiej kwoty na leczenie szpitalne.
A patrząc z drugiej strony – koszt pojedynczego pobytu w szpitalu to mniej niż 4000zł, ale przyjmijmy tę wartość. Zebrana kwota wystarcza na hospitalizację ponad 2 mln pacjentów. 2 mln więcej hospitalizacji każdego roku! Nie będzie tylu pacjentów! Kolejki oczekujących są kilkukrotnie krótsze. To oznacza, że z tych pieniędzy dostaniemy usługi wyższej jakości i/lub szerszy ich zakres. Sporą część tych pieniędzy będzie można przeznaczyć na opiekę ambulatoryjną i profilaktykę.
Szpitale będą konkurowały o kontrakty, a towarzystwa ubezpieczeniowe o nasze 50zł. I o to chodzi – rynek klienta, rynek pacjenta! 50zł wystarcza na „doubezpiecznie” całej rodziny – czyli wszystkich obywateli.
Kto się boi otwartego rynku i 50zł miesięcznie? Są tylko dwie możliwości: pacjenci-obywatele lub rząd. No więc kto?
SGA chętnie wesprze odpowiednie instytucje państwowe, szpitale oraz prywatne firmy ubezpieczeniowe w opracowaniu oraz wdrożeniu nowego modelu opieki zdrowotnej w Polsce. Wszystkich zainteresowanych tym tematem zapraszamy do kontaktu z naszą firmą.
Telefon: 81-5342105
Kontakt mailowy: sga@sga.waw.pl
Formularz kontaktowy >>>>
Komentarze