Artykuły branżowe
Po co nam ostatnie łóżko na OIT-cie?
06/022017
Po co nam ostatnie łóżko na OIT-cie?
- A, o które łóżko chodzi? Tego dowiadujemy się próbując przenieść pacjenta na oddział intensywnej terapii (OIT):
„Mamy ostatnie łóżko, nie możemy wziąć waszego pacjenta, musicie poradzić sobie sami na oddziale.”
I radzimy sobie. Mamy na naszych oddziałach łóżka podwyższonego nadzoru, na których leczymy pacjentów wymagających intensywnej terapii.
Nie mamy tak dobrego wyposażenia jak na OIT, nie mamy tak licznego i wykwalifikowanego personelu, ale prowadzimy naszych pacjentów i to z sukcesem.
W tym samym czasie piętro wyżej, czy dwa piętra niżej stoi puste stanowisko do intensywnej terapii w pełni wyposażone w najnowszy super drogi sprzęt
z doświadczonym personelem wyszkolonym w jego obsłudze i czekającym na pacjenta.
Niestety jest to „ostatnie” łóżko, więc nikt na nim nie będzie leżał, bo jest ostatnie!
Analizujemy dziesiątki szpitali i prawie we wszystkich tak właśnie to wygląda.
Dla potwierdzenia na wykresie poniżej prezentujemy obłożenie typowego oddziału intensywnej terapii w ciągu całego roku 2016.
Niebieska pozioma linia to liczba stanowisk na OIT. Granatowy zygzak to liczba zajętych łóżek w każdym dniu w roku.
Pomarańczowy to liczba przyjęć na każdy dzień.
Proszę zwrócić uwagę, że szczyty krzywej obłożenia (kolor granatowy) są płaskie i kończą się o jedno łóżko poniżej pełnego stanu OIT.
Dlaczego? - Bo ostatnie łóżko musi być wolne.
Musi być wolne, bo może się zdarzyć nagła sytuacja, że będziemy go potrzebować. To możliwe, ale w tym szpitalu przez cały rok nie zdarzyło się!
W większości szpitali wykorzystanie „ostatniego” łóżka OITu to kilka, kilkanaście dni w roku.
A jak często zdarza się odmowa przyjęcia na OIT z powodu „ostatniego” łóżka? Pewnie w wielu szpitalach prawie codziennie.
Po pewnym czasie wszyscy przyzwyczajają się do takiej sytuacji i oddziały nie zgłaszają sporej części przypadków kwalifikujących się do intensywnej terapii,
radząc sobie we własnym zakresie.
To jest sytuacja nieprawidłowa z kilku przyczyn:
- ryzyko dla pacjenta - do jego leczenia nie wykorzystuje się najlepszego sprzętu. Liczba, wyszkolenie i doświadczenie personelu na oddziale
nie jest tak wysokie jak personelu na OIT;
- ryzyko dla szpitala – pacjent wymagający intensywnej terapii nie jest leczony przy zapewnieniu najlepszych środków i zasobów dostępnych w szpitalu;
- obciążenie dla personelu oddziałów „macierzystych”, które powinny skupić się na leczeniu przypadków z ich specjalności;
- dodatkowe koszty związane z wyposażeniem i prowadzeniem „ukrytych” miniOIT-ów na oddziałach macierzystych;
- „bezproduktywne” ponoszenie kosztów za puste stanowisko na OIT. Koszt stały jednego łóżko-dnia na OIT to przeciętnie 1300 zł;
- brak refundacji z NFZ za intensywną terapię prowadzoną poza OIT. Średni przychód z NFZ za jeden dzień terapii na OIT to 2000 zł,
za intensywną terapię na pozostałych oddziałach – 0 zł!
- „zjadanie” kontraktu oddziału macierzystego. W przypadku, gdy pewne koszty intensywnej terapii na oddziale macierzystym są refundowane
(dotyczy: żywienia, przetoczeń krwi, przedłużonego pobytu).
Przy przeniesieniu pacjenta na OIT te koszty są refundowane bez ograniczeń i nie wyczerpują kontraktu oddziału macierzystego.
Zmiana organizacji pracy i częstsze przenoszenie pacjenta na OIT powoduje:
- lepszą opiekę nad pacjentem (lepszy sprzęt, większy i specjalnie szkolony personel),
- efektywniejszą pracę oddziałów macierzystych skupiających się na swojej specjalności,
- niższe koszty oddziałów macierzystych,
- pełne wykorzystanie potencjału OIT-u, którego utrzymanie jest bardzo kosztowne,
- możliwość uzyskania dodatkowych pieniędzy z NFZ za intensywną opiekę na OIT.
Jeśli sprawa jest tak oczywista, to dlaczego szpitale nie zmienią swoich zachowań na korzyść pacjenta,
personelu i poprawy wyników finansowych?
Okazuje się, że głównym problemem jest organizacja pracy i brak „gry zespołowej” na poziomie międzyoddziałowym.
Brak dobrej komunikacji między personelem OIT i pozostałymi oddziałami. Wzajemne zarzuty o utrudnianie lub brak współpracy.
A jak to powinno być zorganizowane?
Rozumiem, że szpital powinien dysponować łóżkiem, gdzie może prowadzić intensywna terapię, na wszelki wypadek.
Jeśli tak, to przenosząc pacjenta z oddziału na „ostatnie” łóżko na OIT,
trzeba zatrzymać wolne łóżko wzmożonego nadzoru na oddziale, z którego przenosimy pacjenta.
Koszt takiego (pustego) łóżka na oddziale jest zdecydowanie niższy niż na OIT.
Co więcej, ryzyko, że z powodu jeszcze „cięższego” pacjenta trzeba będzie „naszego” pacjenta z powrotem przenieść z OITu
na oddział macierzysty jest bardzo niewielkie (kilka procent).
W efekcie mamy znacznie lepsze wykorzystanie oddziałów i efektywniejsze leczenie pacjenta.
Czy można tak działać?
Pojedyncze przypadki pokazują, że można. Przykład na wykresie poniżej, który pokazuje obłożenie OITu przy pełnej współpracy z oddziałami szpitala.
Gdy mamy problem z brakiem miejsca na OIT, wtedy „najlżejszego” pacjenta przenosi się na łóżka wzmożonego nadzoru na oddziale macierzystym.
W efekcie mamy lepszą medycynę za mniejsze pieniądze i przy znacznie większym przychodzie.
Roczny koszt pustego łóżka to OIT-cie to ok. 0,4 mln zł.
Utracony przychód to 0,7 mln zł.
Efektywności leczenia – czytaj zdrowie pacjenta – niewymierne.
- A jak jest u nas w szpitalu? Może warto coś zmienić?!
Marek Wesołowski
Komentarze