Artykuły branżowe

Po co nam ostatnie łóżko na OIT-cie?
06/022017

Autor: Marek Wesołowski

Po co nam ostatnie łóżko na OIT-cie?

- A, o które łóżko chodzi? Tego dowiadujemy się próbując przenieść pacjenta na oddział intensywnej terapii (OIT):

„Mamy ostatnie łóżko, nie możemy wziąć waszego pacjenta, musicie poradzić sobie sami na oddziale.”

I radzimy sobie. Mamy na naszych oddziałach łóżka podwyższonego nadzoru, na których leczymy pacjentów wymagających intensywnej terapii.

Nie mamy tak dobrego wyposażenia jak na OIT, nie mamy tak licznego i wykwalifikowanego personelu, ale prowadzimy naszych pacjentów i to z sukcesem.

W tym samym czasie piętro wyżej, czy dwa piętra niżej stoi puste stanowisko do intensywnej terapii w pełni wyposażone w najnowszy super drogi sprzęt

z doświadczonym personelem wyszkolonym w jego obsłudze i czekającym na pacjenta.

Niestety jest to „ostatnie” łóżko, więc nikt na nim nie będzie leżał, bo jest ostatnie!

Analizujemy dziesiątki szpitali i prawie we wszystkich tak właśnie to wygląda.

Dla potwierdzenia na wykresie poniżej prezentujemy obłożenie typowego oddziału intensywnej terapii w ciągu całego roku 2016.

Niebieska pozioma linia to liczba stanowisk na OIT. Granatowy zygzak to liczba zajętych łóżek w każdym dniu w roku.

Pomarańczowy to liczba przyjęć na każdy dzień.

Proszę zwrócić uwagę, że szczyty krzywej obłożenia (kolor granatowy) są płaskie i kończą się o jedno łóżko poniżej pełnego stanu OIT.

Dlaczego? - Bo ostatnie łóżko musi być wolne.

 

 

Musi być wolne, bo może się zdarzyć nagła sytuacja, że będziemy go potrzebować. To możliwe, ale w tym szpitalu przez cały rok nie zdarzyło się!

W większości szpitali wykorzystanie „ostatniego” łóżka OITu to kilka, kilkanaście dni w roku.

A jak często zdarza się odmowa przyjęcia na OIT z powodu „ostatniego” łóżka? Pewnie w wielu szpitalach prawie codziennie.

Po pewnym czasie wszyscy przyzwyczajają się do takiej sytuacji i oddziały nie zgłaszają sporej części przypadków kwalifikujących się do intensywnej terapii,

radząc sobie we własnym zakresie.

To jest sytuacja nieprawidłowa z kilku przyczyn:

- ryzyko dla pacjenta - do jego leczenia nie wykorzystuje się najlepszego sprzętu. Liczba, wyszkolenie i doświadczenie personelu na oddziale

nie jest tak wysokie jak personelu na OIT;

- ryzyko dla szpitala – pacjent wymagający intensywnej terapii nie jest leczony przy zapewnieniu najlepszych środków i zasobów dostępnych w szpitalu;

- obciążenie dla personelu oddziałów „macierzystych”, które powinny skupić się na leczeniu przypadków z ich specjalności;

- dodatkowe koszty związane z wyposażeniem i prowadzeniem „ukrytych” miniOIT-ów na oddziałach macierzystych;

- „bezproduktywne” ponoszenie kosztów za puste stanowisko na OIT. Koszt stały jednego łóżko-dnia na OIT to przeciętnie 1300 zł;

- brak refundacji z NFZ za intensywną terapię prowadzoną poza OIT. Średni przychód z NFZ za jeden dzień terapii na OIT to 2000 zł,

za intensywną terapię na pozostałych oddziałach – 0 zł!

- „zjadanie” kontraktu oddziału macierzystego. W przypadku, gdy pewne koszty intensywnej terapii na oddziale macierzystym są refundowane

(dotyczy: żywienia, przetoczeń krwi, przedłużonego pobytu).

Przy przeniesieniu pacjenta na OIT te koszty są refundowane bez ograniczeń i nie wyczerpują kontraktu oddziału macierzystego.

 

Zmiana organizacji pracy i częstsze przenoszenie pacjenta na OIT powoduje:

- lepszą opiekę nad pacjentem (lepszy sprzęt, większy i specjalnie szkolony personel),

- efektywniejszą pracę oddziałów macierzystych skupiających się na swojej specjalności,

- niższe koszty oddziałów macierzystych,

- pełne wykorzystanie potencjału OIT-u, którego utrzymanie jest bardzo kosztowne,

- możliwość uzyskania dodatkowych pieniędzy z NFZ za intensywną opiekę na OIT.

 

Jeśli sprawa jest tak oczywista, to dlaczego szpitale nie zmienią swoich zachowań na korzyść pacjenta,

personelu i poprawy wyników finansowych?

Okazuje się, że głównym problemem jest organizacja pracy i brak „gry zespołowej” na poziomie międzyoddziałowym.

Brak dobrej komunikacji między personelem OIT i pozostałymi oddziałami. Wzajemne zarzuty o utrudnianie lub brak współpracy.

A jak to powinno być zorganizowane?

Rozumiem, że szpital powinien dysponować łóżkiem, gdzie może prowadzić intensywna terapię, na wszelki wypadek.

Jeśli tak, to przenosząc pacjenta z oddziału na „ostatnie” łóżko na OIT,

trzeba zatrzymać wolne łóżko wzmożonego nadzoru na oddziale, z którego przenosimy pacjenta.

Koszt takiego (pustego) łóżka na oddziale jest zdecydowanie niższy niż na OIT.

Co więcej, ryzyko, że z powodu jeszcze „cięższego” pacjenta trzeba będzie „naszego” pacjenta z powrotem przenieść z OITu

na oddział macierzysty jest bardzo niewielkie (kilka procent).

W efekcie mamy znacznie lepsze wykorzystanie oddziałów i efektywniejsze leczenie pacjenta.

Czy można tak działać?

Pojedyncze przypadki pokazują, że można. Przykład na wykresie poniżej, który pokazuje obłożenie OITu przy pełnej współpracy z oddziałami szpitala.

Gdy mamy problem z brakiem miejsca na OIT, wtedy „najlżejszego” pacjenta przenosi się na łóżka wzmożonego nadzoru na oddziale macierzystym.

 

 

W efekcie mamy lepszą medycynę za mniejsze pieniądze i przy znacznie większym przychodzie.

Roczny koszt pustego łóżka to OIT-cie to ok. 0,4 mln zł.

Utracony przychód to 0,7 mln zł.

Efektywności leczenia – czytaj zdrowie pacjenta – niewymierne.

 

- A jak jest u nas w szpitalu? Może warto coś zmienić?!

 

 

 

Marek Wesołowski

Oceń artykuł:
Dziękujemy za ocenę

Komentarze

300
Liczba przeanalizowanych szpitali
20 638 674
Liczba przeanalizowanych hospitalizacji
87 941 369
Liczba przeanalizowanych wizyt
74.3 mld zł
Kwota przeanalizowanych rozliczeń z NFZ