Artykuły branżowe
Rachunek Kosztów Leczenia – tylko jaki?
08/062010
Po co rachować ile kosztowało leczenie pacjenta ?
Tu odpowiedzi są różne.
Najczęstsza jest sfustrowana odpowiedź, że i tak nie ma sensu, bo NFZ zapłaci ile chce, a szpital i tak na tym straci.
Część odpowie, że to zależy, bo mamy obcokrajowców i pacjentów płacących za siebie i wtedy trzeba szczegółowo pokazać ile nas Mr. Brown kosztował, żeby mieć podstawę do wystawienia rachunku.
Część odpowie, że to obowiązek prawny.
Ale rośnie też rzesza takich, którzy bez wahania odpowiedzą, że to konieczne do dobrego zarządzania szpitalem.
Oni z kolei dzielą się na 90% takich, co by chcieli mieć dobrze zagregowane koszty a nie mają, 5% takich, co myślą że mają a nie mają, ponieważ dysponują niepoprawnie skalkulowanymi lub przestarzałymi danymi, i 5% takich, co rzeczywiście mają i korzystają.
To ostatnie 5% może być zawyżoną liczbą.
W większości przypadków rachunek kosztów leczenia kojarzy się ze szczegółowym zestawieniem wszelkich prac, procedur, leków, materiałów i usług, które wykonano lub zużyto w takcie leczenia danego pacjenta, który leżał w określonym czasie na określonym oddziale.
Okazuje się jednak, że taka wiedza jest nam mało przydatna (poza pojedyńczymi przypadkami pacjentów płacących za siebie), bo rzeczywiście NFZ i tak zapłaci ile zapłaci.
Jaki rachunek kosztów leczenia jest nam przydatny? Koszty pojedynczych pacjentów raczej nie, więc pozostają uśrednienia. Dla uśrednienia musimy znaleźć wspólną cechę łączącą przypadki . Taka cecha ma być przydatna w zarządzaniu i łatwo identyfikowalna.
Uśredniony koszt leczenia blondynów ma łatwą do identyfikacji wspólną cechę, ale jest ona bezużyteczna w zarządzaniu.
Uśredniony koszt leczenia powikłanych przypadków jest bardzo użyteczny, ale szalenie trudny do mierzenia ze względu na nieprecyzyjność terminu „powikłany przypadek” , który dla każdej diagnozy będzie oznaczał coś innego.
Przez lata mierzono średni koszt leczenia pacjenta na oddziale. Ta na pierwszy rzut oka dobra miara, w codziennym użyciu okazuje się trudna i łatwa do „nagięcia”. Zawsze można powiedzieć, że „nasze przypadki” były bardzo trudne, albo że ten miesiąc był gorszy niż zazwyczaj, itd.
Ostatnio, po wprowadzeniu grup JGP próbuje się mierzyć koszty poszczególnych grup i zdobywanych punktów.
Problem w tym, że grupy wprowadzają dodatkowy poziom błędu związany z błędem samego grupowania i tak uśredniane koszty są mało wiarygodne. Do tego dochodzi jeszcze niska użyteczność samej informacji.
Cóż można zrobić z informacją o tym, że leczenie przypadków zakwalifikowanych do określonej grupy nie jest opłacalne w naszym szpitalu. Zazwyczaj dotyczy to szeregu różnych przypadków, z różnymi diagnozami i procedurami, nawet wartość grupy (czytaj opłacalność) zmienia nam się w czasie jednego roku. Okazuje się, że wiedza o tym, że na danej grupie zarabiamy lub tracimy nie na wiele nam się zda.
Możemy co najwyżej zamknąć albo powiększyć oddział i starać się o odpowiednią zmianę przyszłego kontraktu z NFZ. Ale to działania dużego kalibru, które nie powinny opierać się na opłacalności pojedynczej grupy.
Co w takim razie mierzyć? Należy mierzyć i uśredniać całkowity koszt leczenia przypadków o podobnym przebiegu klinicznym. Takich samych diagnozach i głównych procedurach.
Przy czym uśrednienie powinno wyróżniać koszty ”głównej” procedury/terapii i koszty pobytu. Dopiero tak przedstawiony rachunek kosztów leczenia można przeciwstawić uzyskanym przychodom (z grup JGP lub płaconych inaczej) i zweryfikować opłacalność.
Wiedza o tym, że laparoskopowe usunięcie pęcherzyka żółciowego w przebiegu kamicy pęcherzyka jest nieopłacalne, a klasyczna operacja przynosi zysk pozwala nam na podejmowanie dobrych decyzji zarządczych, podczas gdy grupa JGP da nam zsumowany uśredniony koszt obu technik operacyjnych pod wspólną nazwą G25 – Wycięcie pęcherzyka żółciowego, który będzie bilansować się na zero. A to nie pozwoli nam podjąć, żadnej logicznej decyzji.
Dlatego konieczne jest śledzenie całkowitego kosztu poszczególnych typów przypadków i wykonywanych procedur. JGP jest tylko jednym, i to dość zmiennym, sposobem rozliczenia z naszym narodowym płatnikiem. Pacjentów leczymy identycznie bez względu na to kto płaci i na jakich zasadach. Dopiero dobrze - „neutralnie” policzone koszty powinny być przymierzone do generowanych przez nie przychodów.
Takie dane dają dopiero prawdziwy obraz działań szpitala i kosztów leczenia. Pozwalają porównać wyniki z innymi i zarządzać szpitalem w oparciu o realne dane.
Usługi precyzyjnej kalkulacji kosztów leczenia, opartej o diagnozy i procedury medyczne przypadków, uruchomiła firma SGA i zaprasza wszystkich zainteresowanych. Z przyjemnością zaprezentujemy nasze możliwości i odpowiemy na wszystkie pytania.
Prosimy o kontakt na tel. 81-5342105 lub o skorzystanie z naszego formularza kontaktowego. Proszę zostawić kontakt - oddzwonimy.
Autor: Marek Wesołowski
Komentarze